Kochany księże Proboszczu ! Choć pamięć i wyobraźnia moja zdecydowanie sprzeciwia się jakiejkolwiek formie szczerego wchodzenia z Tobą w religijne , moralne , czy , Panie Boże odpuść , dogmatyczne relacje , to jednak kazanie Księdza Bałemby , które zamieściłem w poniższym spocie , zobligowało mnie do , spóźnionej o kilkanaście lat , jednak koniecznej refleksji . Niestety dotychczasowe doświadczenie kontaktów z Tobą , może uwarunkowane oczywistym kalectwem , zdecydowanie paraliżuje mnie , jako owieczkę ufną , potulną a bezkrytyczną . W obrazie konfrontacji GÓRY z myszką , to ja byłem czymś , zdecydowanie mniejszym od myszki . Nigdy tego ponurego doświadczenia nie zapomnę . Pamiętam Twoje , z Kurii Zstąpienie , na naszą , spokojną i rozmodloną Parafię .Tyle nadziei , tyle oczekiwań . Miałem Tobie , niecierpliwie wyglądanemu Duszpasterzowi , zadać wiele ważnych pytań , zwierzyć się czule z tylu lęków , niepokojów egzystencjalnych , z tylu wątpliwości , niepewności , zasadniczych dylematów dogmatycznych , ba , nawet ze skrzętnie ukrywanego kalectwa ! Niestety , stanąłem przed bazaltową ścianą Matterhornu ! Ty byłeś tą bazaltową skałą . Kto ją widział , ten zrozumie ! Jako Nowy Monument , nie tylko mnie nie usłyszałeś , ale , daję głowę , nie widziałeś ! Ja tam sobie u podnóża Twego pi , pi , pi , a Ty ... Cóż , wielki człowiek / ze dwa metry z okładem / , utalentowany , muzykalny , ustosunkowany , cokolwiek to znaczy , górujący nad całym obszarem dawno nieodnawianej posadzki , mogłeś ... mnie ... nie zauważyć . Wzruszałeś kultem Mamusi , chorej i pilnie nadzorującej Twój Pontyfikat . Ale Mama umarła , niestety , i zaczęła się szara rzeczywistość . Kochający syn , natychmiast usunął Balaski , które Ona szanowała i z radością klękała przed nimi , przyjmując Komunię Świętą , zacząłeś oszczędzać na kadzidle , katechezach i Kazaniach ! Nowy Twój " wikary " , mistrz pośpiechu , skrótowości , zwięzłości i bylejakości , graniczącej z lekceważeniem i herezją ! Skąd tego lenia wytrzasnąłeś ? Czemu przedłużasz jego pokutę ? Niech sobie idzie i pokutuje w jakimś ściśle zobiektywizowanym zakonie Kartuzów ! Bo za to , co zrobił naszej Parafii , pokuta winna być naprawdę ciężka i długa ! A Ciebie dotknąć musi obligatoryjnie !Reasumując , księże Proboszczu , nam nie wystarczy proboszcz inwestor , który do naszych Sióstr Zakonnych wrzeszczy , który Nimi i nami pomiata . Nam jest bardzo pilnie , jak krew , potrzebny Prawdziwy Duszpasterz a nie uwikłana politycznie miernota ! Przywróć nam nasze , ogarniające pokolenia , gwarantujące ciągłość i odporność na herezje , Sakramenty ! albo natychmiast odejdź !
Dobrze, że jestem nowy i nie znam historii przepływu podskórnej rzeki tej parafii. Zwalnia mnie to od komentowania i zajmowania stanowiska odnośnie części listu. Po takiej bezwzględnej ocenie działalności Proboszcza i Wikarego powinna rozpętać się burza. W swoim imieniu proszę o jakiś komentarz zorientowanego parafianina. Nie chcę tutaj nikogo krytykować personalnie, ale podobnie jest wszędzie. Dlatego moja prośba jest bardzo pokorna do księdza Proboszcza my z drugiej strony musimy mieć czas, aby adorować Ciało i Krew Chrystusa podczas przeistoczenia. Bez tego uniesienia nie ma prawdziwej wiary. Wiedzieli o tym Ulryk Zwingli, Berengariusz z Tours, Marcin Luter. Cypel, Twoje słowa są bardzo mocne, ale tak jest wszędzie po prostu „system” jest w KK i działa. Dlatego księże Proboszczu, jeżeli będziesz czytał te teksty wiedz, że o godzinie 8,00 proszę Ciebie na kolanach nie zabieraj nam wiary. Przeistoczenie staje się faktem w Twoich kapłańskich rękach to nie jest tylko symbol, po co ten pośpiech?. Na nic się zdadzą apele kierowane z Twoich ust do wiernych podczas kazania o wierność KK. Upada wiara - to upadnie rodzina i Polska.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńDzisiaj 2014-02-08 poznałem pana Kościelnego. Urocze z niego chłopisko, ostre rysy twarzy lico w kolorze świeżej wątroby. Przyznaję, że moje zachowanie było niestosowne, ale jako nowy skąd miałem wiedzieć o tutejszych zwyczajach. Po skończonej mszy dałem się ponieść muzyce organowej i to był mój błąd. W pewnym momencie za moimi plecami usłyszałem komunikat, że msza skończona i mam opuścić kościół. Próbowałem wyjaśnić, że skoro organista jeszcze gra to ja jeszcze siedzę. Riposta była natychmiastowa, organista lubi sobie pograć a mi nic do tego. Wszyscy znają scenariusze westernów w każdym z nich jest scena jak jakiś koleś wylatuje z saloonu przez wahadłowe drzwi (do mojej sceny brakowało tylko kapelusza). Cypel, proponuję do społecznego komitetu obrony Górki włączyć tego dziarskiego chłopa, wykidajło z niego pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńPS
Oprócz regulaminu dla ministrantów powinien być również regulamin zachowania dla kościelnego.
Fakt , organistę mamy niebezpiecznie genialnego . Wojtek gra na organach od dziecka , dosłownie , i rzeczywiście trudno oprzeć się jego fantastycznej wyobraźni , wyjątkowej sprawności , muzykalności i , daję słowo , oszałamiającym improwizacjom ! Zwykle sam siedzę do końca . Dopóki się nie zmęczy .Ale ... nikt mnie nigdy przed finałem , nie wygania . Stanisławek , poczciwina , sam , zanim dygnie do gaszenia świec , stoi i słucha . Ten wspaniały człowiek ma sześcioro bodaj dzieci i nigdy , choć doświadczył autentycznej biedy , nie sprzeniewierzył się Kościołowi . Jego włączenie będzie trudne . Może nie mieć dostępu do komputera . Ale jak do niego dotrzesz , jestem po Twojej stronie !
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń