czwartek, 6 lutego 2014

Niepolityczny list do mojego Proboszcza .

 
Kochany księże Proboszczu ! Choć pamięć i wyobraźnia moja zdecydowanie sprzeciwia się jakiejkolwiek formie szczerego wchodzenia z Tobą w religijne , moralne ,  czy ,  Panie Boże odpuść ,  dogmatyczne  relacje , to jednak kazanie Księdza Bałemby , które zamieściłem w poniższym spocie , zobligowało mnie do , spóźnionej o kilkanaście lat , jednak koniecznej refleksji . Niestety dotychczasowe doświadczenie  kontaktów z Tobą  , może uwarunkowane oczywistym kalectwem , zdecydowanie paraliżuje mnie , jako owieczkę ufną , potulną a bezkrytyczną . W obrazie konfrontacji GÓRY z myszką ,  to ja byłem  czymś ,  zdecydowanie mniejszym od myszki . Nigdy tego ponurego doświadczenia nie zapomnę . Pamiętam Twoje ,  z Kurii Zstąpienie ,   na naszą ,  spokojną i rozmodloną Parafię .Tyle nadziei , tyle oczekiwań .   Miałem  Tobie ,  niecierpliwie wyglądanemu  Duszpasterzowi ,  zadać wiele  ważnych pytań , zwierzyć się czule z tylu lęków ,  niepokojów egzystencjalnych , z tylu wątpliwości , niepewności , zasadniczych dylematów dogmatycznych , ba ,  nawet ze skrzętnie ukrywanego kalectwa ! Niestety ,  stanąłem przed bazaltową ścianą Matterhornu ! Ty byłeś tą  bazaltową  skałą .   Kto ją widział , ten zrozumie ! Jako  Nowy Monument ,  nie tylko mnie nie usłyszałeś  , ale , daję głowę ,  nie widziałeś  ! Ja tam sobie u podnóża Twego  pi , pi , pi , a Ty  ... Cóż , wielki człowiek / ze dwa metry z okładem / , utalentowany , muzykalny ,  ustosunkowany , cokolwiek to znaczy , górujący nad całym obszarem dawno nieodnawianej posadzki , mogłeś  ... mnie ... nie zauważyć . Wzruszałeś kultem Mamusi , chorej i pilnie nadzorującej Twój  Pontyfikat . Ale Mama umarła , niestety , i zaczęła się szara rzeczywistość . Kochający syn ,  natychmiast usunął Balaski , które Ona szanowała i z radością klękała przed nimi , przyjmując Komunię Świętą , zacząłeś oszczędzać na kadzidle , katechezach i Kazaniach ! Nowy Twój " wikary " ,  mistrz pośpiechu , skrótowości , zwięzłości i bylejakości , graniczącej z lekceważeniem i herezją ! Skąd tego lenia wytrzasnąłeś ? Czemu przedłużasz jego pokutę ? Niech sobie idzie i pokutuje  w jakimś ściśle zobiektywizowanym zakonie Kartuzów ! Bo za to , co zrobił naszej Parafii , pokuta winna być naprawdę ciężka i długa  ! A  Ciebie dotknąć musi obligatoryjnie !Reasumując , księże Proboszczu , nam  nie wystarczy proboszcz inwestor , który do naszych Sióstr Zakonnych wrzeszczy  , który Nimi i nami pomiata . Nam jest bardzo pilnie , jak krew , potrzebny Prawdziwy Duszpasterz a nie uwikłana politycznie  miernota ! Przywróć nam nasze , ogarniające  pokolenia , gwarantujące ciągłość i odporność na herezje  ,  Sakramenty ! albo natychmiast odejdź !

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że jestem nowy i nie znam historii przepływu podskórnej rzeki tej parafii. Zwalnia mnie to od komentowania i zajmowania stanowiska odnośnie części listu. Po takiej bezwzględnej ocenie działalności Proboszcza i Wikarego powinna rozpętać się burza. W swoim imieniu proszę o jakiś komentarz zorientowanego parafianina. Nie chcę tutaj nikogo krytykować personalnie, ale podobnie jest wszędzie. Dlatego moja prośba jest bardzo pokorna do księdza Proboszcza my z drugiej strony musimy mieć czas, aby adorować Ciało i Krew Chrystusa podczas przeistoczenia. Bez tego uniesienia nie ma prawdziwej wiary. Wiedzieli o tym Ulryk Zwingli, Berengariusz z Tours, Marcin Luter. Cypel, Twoje słowa są bardzo mocne, ale tak jest wszędzie po prostu „system” jest w KK i działa. Dlatego księże Proboszczu, jeżeli będziesz czytał te teksty wiedz, że o godzinie 8,00 proszę Ciebie na kolanach nie zabieraj nam wiary. Przeistoczenie staje się faktem w Twoich kapłańskich rękach to nie jest tylko symbol, po co ten pośpiech?. Na nic się zdadzą apele kierowane z Twoich ust do wiernych podczas kazania o wierność KK. Upada wiara - to upadnie rodzina i Polska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  2. Dzisiaj 2014-02-08 poznałem pana Kościelnego. Urocze z niego chłopisko, ostre rysy twarzy lico w kolorze świeżej wątroby. Przyznaję, że moje zachowanie było niestosowne, ale jako nowy skąd miałem wiedzieć o tutejszych zwyczajach. Po skończonej mszy dałem się ponieść muzyce organowej i to był mój błąd. W pewnym momencie za moimi plecami usłyszałem komunikat, że msza skończona i mam opuścić kościół. Próbowałem wyjaśnić, że skoro organista jeszcze gra to ja jeszcze siedzę. Riposta była natychmiastowa, organista lubi sobie pograć a mi nic do tego. Wszyscy znają scenariusze westernów w każdym z nich jest scena jak jakiś koleś wylatuje z saloonu przez wahadłowe drzwi (do mojej sceny brakowało tylko kapelusza). Cypel, proponuję do społecznego komitetu obrony Górki włączyć tego dziarskiego chłopa, wykidajło z niego pierwsza klasa.
    PS
    Oprócz regulaminu dla ministrantów powinien być również regulamin zachowania dla kościelnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt , organistę mamy niebezpiecznie genialnego . Wojtek gra na organach od dziecka , dosłownie , i rzeczywiście trudno oprzeć się jego fantastycznej wyobraźni , wyjątkowej sprawności , muzykalności i , daję słowo , oszałamiającym improwizacjom ! Zwykle sam siedzę do końca . Dopóki się nie zmęczy .Ale ... nikt mnie nigdy przed finałem , nie wygania . Stanisławek , poczciwina , sam , zanim dygnie do gaszenia świec , stoi i słucha . Ten wspaniały człowiek ma sześcioro bodaj dzieci i nigdy , choć doświadczył autentycznej biedy , nie sprzeniewierzył się Kościołowi . Jego włączenie będzie trudne . Może nie mieć dostępu do komputera . Ale jak do niego dotrzesz , jestem po Twojej stronie !

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Nie zamierzamy cenzurować Waszych wypowiedzi , poza przypadkami wyjątkowego chamstwa ! Bardzo prosimy o wypowiedzi zwięzłe i merytoryczne , pisane poprawną polszczyzną . Nie przepisujcie dzieł Waszych idoli ! Przedstawiajcie własne przemyślenia ! Byłoby uczciwie podać swoje imię , które mówi bardzo wiele i miejscowość , z której pochodzicie. Pseudonim nie mówi niczego . No , prawie ...