czwartek, 7 marca 2013

Gdzie się podziali ministranci ?

Za panowania  naszego poprzedniego proboszcza mieliśmy spory niedosyt gospodarności . Rynny się rwały  , podjazd do świątyni tonął w błocie . I to nie było dobre . ale  do  Mszy Świętej  służyło  sześciu  ,  czasem dziesięciu ministrantów !  Za te rynny i inne  awarie odpowiedzialny był niejaki Marek .  Osobnik , który przypiął się do proboszcza i  potrafił przekonać go ,  że  usługi takiej szarej eminencji  są nieodzowne  dla istnienia parafii . Tymczasem kościół powoli popadał w ruinę  a pan Marek jeździł coraz lepszym autem .                                                                                                   Proboszcz odszedł .  Przyszedł ks.  Marek .  Chwała mu za to  ,  że   natychmiast  pozbył się tego ... I materialnie  zaczęło się nam powodzić .  Nowy proboszcz  zarządził generalny remont . Sprawnie go przeprowadził . W granicie wyrył swoje zasługi . W niedzielę po zakończeniu  " remontu " znaleźliśmy nasz  Kościół bez balasek  ! To nie był już katolicki kościół !  On był już zupełnie protestancki  !  Musieliśmy , jak za komuny ,  stać w kolejkach . W kolejkach ,  bez  klękania  i świątecznego wystroju  balasek .  Było z dnia na dzień ,  z miesiąca  na miesiąc  bardziej postępowo .  I z tygodnia na tydzień ubywało wiernych .  Dziś ,  jeśli jest wielkie święto ,  zdarza się jeden   /!/ ministrant .  Przeważnie jest dwóch księży . Proboszcz i ten , który przy spowiedzi  odsyła nas do psychiatry ! Wikary . Całkowicie postsoborowy i zupełnie niewierzący !                                             
Mgielnik  2010 .


1 komentarz:

Nie zamierzamy cenzurować Waszych wypowiedzi , poza przypadkami wyjątkowego chamstwa ! Bardzo prosimy o wypowiedzi zwięzłe i merytoryczne , pisane poprawną polszczyzną . Nie przepisujcie dzieł Waszych idoli ! Przedstawiajcie własne przemyślenia ! Byłoby uczciwie podać swoje imię , które mówi bardzo wiele i miejscowość , z której pochodzicie. Pseudonim nie mówi niczego . No , prawie ...